
*Bohaterem powyższej ilustracji jest Max, który czeka na adopcję w Schronisku dla Bezdomnych Zwierząt we Wrocławiu.
Kiedy wymieniamy ziemię w doniczkach, albo kupimy nową roślinę, zdarza się, że przyniesiemy z marketu wraz z ziemią niezwykle denerwujące, małe, czarne muszki, czyli ziemiórkę gerberankę. Muszka szybko zaczyna czuć się w swoim nowym domu wyśmienicie, uprawia seks jak szalona, atakuje sąsiednie kwiatki i po kilku dniach wszędzie jej pełno. Początkowo przychodzi na myśl wysiedlenie niesfornych owadów w cywilizowany sposób. Wystawiamy zaatakowaną roślinę na balkon z pasywno-agresywną nadzieją, że ptactwo lub pająki rozwiążą problem. Albo łudzimy się, że ziemiórka poczuje na balkonie zew wolności i samoistnie wyprowadzi się z donicy do lasu. W zimie jest już trochę gorzej. Pomijając to, że natrętne, małe, czarne muszki zwykle nie mają wolnościowych zapędów i nawet latem nie opuszczą donicy, to w zimie nie wystawimy przecież pięknej, domowej rośliny na mróz. Najpóźniej, kiedy podczas pracy zdalnej, albo wieczorem, podczas czytania książki- po raz kolejny coś małego wleci prosto do oka lub do nosa z zamiarem składania tam swoich 200 jaj, osiągamy stan, w którym budzi się w nas Terminator. I prawdopodobnie dlatego tu jesteś.
Opisana poniżej domowa metoda została przeze mnie sprawdzona i skutecznie rozwiązała nie raz problem z ziemiórkami:
Atak na ziemiórkę przeprowadzamy do skutku, jednocześnie w dwóch etapach:
- Posypujemy skażoną ziemię sodą oczyszczoną, lub proszkiem do pieczenia. Ziemia powinna przed podlaniem wyglądać jakby była posypana cukrem pudrem. Następnie lekko(!) podlewamy roślinę, po czym pozwalamy ziemi dobrze przeschnąć. Czas zasuszania ziemi jest kluczowy dla drugiego etapu. Nie chodzi o to, żeby roślina zwiędła, ale ziemia powinna solidnie schnąć. W zależności od pogody i nasłonecznienia, a także potrzeb rośliny, może to zająć kilka dni. Za dwa-trzy dni możemy dosypać proszku, ale już nie podlewamy. Powtarzamy ten krok co tydzień, aż wróg zginie (u mnie trwało to około trzech tygodni). Jeśli ziemia nie przeschnie, to pomijamy podlewanie. Posypanie ziemi proszkiem do pieczenia sprawia, że robi się ona nieprzyjazna dla rozwoju larw.
Dodatkowo, obok doniczki lub w doniczce stawiamy miseczkę z wodą (np. o pojemności 30-50ml) z cukrem i sokiem z cytryny. Soku z cytryny powinno być na tyle dużo, aby woda aromatycznie pachniała, np. dwie łyżki. Można też, zamiast tej mieszanki, użyć dowolnego słodko-kwaśnego soku owocowego (innych soków poza wodą z cytryną jednak osobiście nie testowałam). Do tej mikstury koniecznie dodajemy kilka kropelek płynu do mycia naczyń i mieszamy. Płyn do mycia naczyń spełnia kluczową rolę, gdyż zmiękcza powierzchnię mikstury tak, aby muszki w niej tonęły, zamiast spacerować po niej i po napiciu się wracać do gniazda i kontynuować tańce godowe.
Już po kilku dniach liczba muszek zostanie mocno zredukowana. Te najbardziej przygodowe, wlatujące prosto do nosa, lub topiące się w cappuccino z ręcznie ubitą pianką, odejdą na zawsze. Dorosłe ziemiórki żyją maksymalnie pięć dni. W tym czasie nic nie jedzą tylko piją i się rozmnażają. Zatem zasuszenie ziemi i zaoferowanie im wody z kropelką płynu do mycia naczyń jest znacznie bardziej skuteczne niż lep na muchy, na który złapią się tylko przypadkowe egzemplarze. Na pułapkę z wodą złapią się wszystkie ziemiórki, którym zachce się pić. Samica ziemiórki składa ok. 200 jaj- dlatego warto działać szybko. Jeśli dookoła kwiatka lata 10 samic, w glebie może być około 2000 jaj i larw. Mimo, że larwy ziemiórki odżywiają się głównie grzybami, pleśnią czy glonami kohabitującymi w glebie, to przy ich dużej ilości dosyć szybko zaczyna brakować im naturalnego pożywienia. Larwy przerzucają się wtedy na korzenie roślin. Duża plaga ziemiórek może znacznie uszkodzić roślinę. Pozwalając ziemi w doniczce dobrze przeschnąć, motywujemy muszki do picia z podstawionej miseczki- pułapki. Cały cykl życia ziemiórki trwa trzy do czterech tygodni, jednak po obsypaniu ziemi sodą i podstawieniu miseczki z wodą najbardziej aktywne muszki zginą w ciągu kilku dni. Im szybciej wyschnie ziemia, tym więcej muszek będzie korzystało z podstawionej wody. Soda oczyszczona stosowana z umiarem nie zaszkodzi roślinom, może też służyć od czasu do czasu jako nawóz.